Witam was forumowicze!
Mam pewien problem. Dwa miesiące laptop przeleżał mi w szafie i postanowiłem się znowu nim zainteresować.
Dwa miesiące temu krótko mówiąc laptopa szlag trafił.. Nie wiem co się stało, ponieważ niekompetentny członek rodziny (siostra) nie umie czytać komunikatów systemowych i wciska "TAK" Laptop nie uruchamia się. Jest czarny ekran i nic poza tym - wiatrak chodzi. Do BIOS'u wejść się nie da ani nic z tych rzeczy.
Spróbowałem coś dzisiaj podziałać i postanowiłem przykryć ręcznikiem wentylator w miejscu ujścia powietrza i wlotu. Efekt - Laptop się uruchomił! Aż mnie wmurowało, z tym że pochodził 5 minut i zgasł. Uruchomiłem go znowu no i to samo.
Wywnioskowałem, że żeby laptop się uruchomił musi być dosyć mocno nagrzany! (co chyba jest dziwne) Nie wiem co mogło paść ale wydaje mi się, że gdzieś są zimne luty - tylko gdzie? Myślałem, że padł BIOS bo pare dni wcześniej (zanim przestał działać) zaktualizowałem go. W serwisie powiedziano mi, że prawdopodobnie padł mostek północny albo kość BIOSu. Naprawa w serwisie? Koszt 300-400 zł czyli chyba nie za bardzo opłacalna.. Jakieś sugestie? Co to może być? W czym problem?
Specyfikacja:
Model laptopa: HP G62 b45ew
Procek: amd turion 2x2,4 ghz
Ram: 3gb
Grafika: radeon hd 5470
Dysk: 320gb