Najpierw więc określmy naturę problemu: rozłącza mnie z siecią codziennie w godzinach od około 9 rano do 17, 18. Karta sieciowa traci wszelkie połączenie z routerem, nie palą się diody oznaczające jakiekolwiek połączenie, nic, po prostu router mnie w tych godzinach nie widzi, a raczej ja go, jakby(m) był wyłączony.
Z pozoru sprawa wydaje się prosta - ktoś go sobie wyłącza, albo wyjmuje mój kabelek (tak też mówią wszyscy z którymi się konsultowałem, a którzy się na sprzęcie znają lepiej niż ja). Gdyby to jednak było takie proste, to nawet nie byłby problem. Kabel jest wpięty cały czas, wszystko u admina śmiga jak należy, i teoretycznie wszystko jest ok, jak powinno być. Tylko że od 9 rano do 17 nie mam połączenia z siecią. Co jeszcze dziwniejsze, inni użytkownicy sieci nie mają tego problemu. U nich wszystko śmiga.
Mój internet to DSL z tepsy, należę do sieci w któej jest ileś tam osób (już nie wiem nawet), a admin mieszka obok, kabel sieciowy sobie spokojnie wisi między jego domem a moim, poza tym prawdopodobieństwo winy kabla jest zerowe, gdyby był wadliwy to przecież nie tylko w dzień, ale bez przerwy (chyba, że opętał go szatan, i wybrał sobie akurat te godziny do siania spustoszenia w moim kablu sieciowym, jeszcze nie próbowałem egzorcyzmów).
Próbowałem za to różnych innych rzeczy, zmieniałem konfigurację karty sieciowej, bawiłem się IP, reinstalowałem kartę, podpiąłem kabel też pod kartę zintegrowaną z płytą główną - to samo, kiedy przychodzi czas, magicznie internet pojawia się w kablu i działa na obu wejściach, wcześniej (do jakiejś 17) nie działa na żadnym.
Jedyne pozostające sensowne wyjaśnienie (znowu, ale tylko ono pasuje) jest takie, że ktoś mi ten kabel odłącza. No ale nie wiem po pierwsze, czemu mój admin miałby to robić, to w sumie spoko koleś, a nawet jeśli spoko nie jest, i by to robił mi na złość, to nie wyobrażam sobie jakby miał to robić zdalnie, ponieważ niedawno wyjechali sobie na tydzień, dom stał pusty, a problem nie zniknął.
Trwa to już jakiś czas, wcześniej mi aż tak nie przeszkadzało, bo nie było mnie w domu zazwyczaj gdy ten internet nie istniał. Teraz jednak by mi się przydał, w końcu płacę za niego, wiec teoretycznie powinienem go mieć.
Differential diagnosis people. Jak ktoś ma jakiś problem, to chętnie posłucham, bo już totalnie zżera mnie ciakowość, co to może być.
Użytkownik Wujek Celdur edytował ten post 30 08 2011 - 09:57