Napisano 01 12 2008 - 22:20
Dzięki za uznanie ale, należy się małe sprostowanie rzeczywiście wiek 50 lat to można powiedzieć że już coś na temat życia się wie ale, to nie do końca jest prawdą, bo co człowiek to inne choć podobne przeżycia. Choć są punkty zbieżne w których nawet 30 latkowie się zgadzają, bo prawda jest taka, że nikt nie będzie nad tobą płakał, jedynie rodzina i to też nie jest do końca prawdą. Nikogo nie interesuje obcy człowiek w pracy będziesz bliskim znajomym, kolegą, dobrym kolegą, bardzo dobrym kolegą i na tym koniec. Oczywiście do czasu do puki razem pracujecie, w momencie zwolnienia, poklepią po plecach, parę miłych słów i na tym koniec. A jest to związane z ludzkimi zachowaniami gatunku, poświęcenie jednego z członków danego gatunku by inni mogli przeżyć. Dam tu bardzo drastyczny przykład poświęcenia życia słabszej jednostki, po to by silniejsza mogła przeżyć: Uwaga opis drastyczny, ale oparty na faktach autentycznych opisanych w czasopiśmie pt.MORZE.
Wyobraźcie sobie płynący statek przez Atlantyk, nagle statek dostaje się w strefę burzową i na skutek źle rozłożonego ładunku następuje przechył i statek tonie. Z powiedzmy z 30 osobowej załogi ratuje się parę osób np. 5. Akcja dzieje się na wysokości równika w połowie drogi do lądu ameryki południowej a środka Afryki. W tamtych okolicach jak często występują burze i huragany jak również cisze morskie, wtedy woda na oceanie jak okiem sięgnąć jest gładka jak stół ani jednej zmarszczki na wodzie. Słońce w dzień grzeje mocniej niż lampa kwarcowa, a w nocy jest tak zimno że woda w pojemnikach zamarza, jedynie od strony wód oceanu czujemy ciepło jakie wody oddają do atmosfery. Siedzą sobie marynarze uratowani przed utonięciem w raz z statkiem, ale czują po paru dniach że jeśli nie z pragnienia zginą to z głodu. Streszczając opowieść po paru dniach powiedzmy po 7 dniach głód im tak doskwiera że po mimo że na łodzi jest rozpięty żagiel to i tak jeśli dopłyną do lądu to będą martwi. Co w takim razie robią ci marynarze, zaczynają się na wzajem obserwować kto z nich jest najsłabszy a kto najsilniejszy (ale i nieraz zachodzi odstępstwo od tego co dalej opiszę że nie zawsze najsłabszy to ofiara, bywa że nieraz słaby może mieć przyjaciela).
Potem następuje powolna dyskusja i ostateczny wybór ofiary, gdy wszyscy powoli po zapadnięciu zmroku udają że kładą się spać, obserwują przyszłą ofiarę z pod nie domkniętych powiek, wystarczy że na moment ofiara przymknie oczy a już ich nie otworzy. Rano jak gdyby nic wszyscy syci z pełnymi brzuchami, płyną dalej w stronę lądu, z odzyskaną wiarą że już nie grozi im śmierć głodowa i że żywi dotrą do upragnionego brzegu lądu. Co prawda nie którym zbiera się na wymioty na wspomnienie ostatniej pamiętnej nocy, ale chęć życia przeważa nad moralnością swego postępku, oraz obawą przed jego konsekwencjami. Jeden z nich nie mógł tego zapomnieć jak jednemu z nich wbito nuż w serce, jak dobijano dla pewności, jak potem zdzierano z trupa odzienie, wyrzucając je do oceanu. Jak krojono zwłoki i wydzierano sobie najlepsze kawałki, a wszystko to odbywało się w zupełnej ciszy i tylko księżyc był niemym świadkiem tego tragicznego, ohydnego mordu, w spół towarzysza niedoli, a w ciszy jaka wokół panowała słychać było mlaskanie pożerających ciało do nie dawna byłego towarzysza-kolegi.
Jeśli ktoś z nich kiedykolwiek wspomniał w myślach o zdarzeniu, to nigdy się do nich oficjalnie innym nie przyznał, jeśli już czuł potrzebę takiego wyznania, to robił to ukrywając siebie za tarczą anonimowości.
A takie zdarzenia były i to wielokrotnie opisane ale osoby które opowiadały o tym zastrzegały że nie wolno podawać kto brał udział w takim zdarzeniu, zresztą i tak wcześniej czy później to wychodziło na jaw, ale nikt nigdy za to nie został ukarany, dlaczego bo chodziło tu o przetrwanie w takich momentach w ludziach odzywało się jedno z najsilniejszych uczuć przetrwania, to co zostało w nas ludziach zakodowane i to od momentu powstania człowieka walka o przetrwanie człowieka gatunku.
Przywołałem tu drastyczne zachowanie się człowieka w sytuacji w której miał dwa wyjścia albo zachować człowieczeństwo w obecnym wydaniu i zginąć czy zachować się jak człowiek dziki walczący o przetrwanie i mieć szansę na przeżycie.
To samo dotyczy się zachowań człowieka obecnie w pracy. Abo stanie po twojej stronie i zostanie wraz z tobą zwolniony i będzie zbierał resztki z śmietnika, lub uda że jest za tobą, a na prawdę się od ciebie odsunie co da mu możliwość zachowania pracy. Oczywiście nie zawsze tak jest patrz wyżej przykład że stracić pracę może nie tylko słaby.
Najgorsze jest to że ta chęć przeżycia przeradza się na chęć poniżania, wyśmiewania i chęci okradania bliźniego.
Walka w życiu obecnie może nie wygląda tak jak kiedyś za czasów kiedy człowiek był dziki, ale za to jest bardziej bezpardonowa i bardziej brutalna.
Ciekawe co wy na to.