Napisano 06 02 2009 - 12:02
Atmosfera powiem że tak jak wtedy młodzież się konsolidowała a zwłaszcza w swych miejscach zamieszkania, to teraz może ta teraźniejsza młodzież tylko pozazdrościć. Młody chłopak z dzielnicy X, poszedł na dzielnicę Y, na kąpielisko, tam w jego wieku lub starsi tak o pięć lat, młodzi ludzie go zaczepili (mowa o wieku do 20 - 25 lat). Dostał od nich, z kasy go obrobili, nosa złamali i taki młody wraca do siebie na parafię (dzielnicę), od razu dzielnica organizowała wypad do dzielnicy Y, co się potem działo?, milicja na początku udawała głupa, i nie interweniowała tylko za węgła, się przypatrywała na rozwój wypadków. Jak chłopcy z dzielnicy X starli się z dzielnicą Y, to czekali kiedy zaczną się szeregi wykruszać i kto baty dostaje. Wpierw zgarniali pokonanych, potem zgarniali rannych z silniejszej grupy na koniec resztę. A to dlatego że zawsze milicjantów było za mało na dwie grupy. A były przypadki że sami milicjanci stawali po stronie którejś z grup. Powiem tak to był okres powojenny, ludzie w każdym bądź razie mieli dość wojny, biedy, głodu, strachu, pragnęli zbliżenia, konsolidacji, może nie przyjaźni ale życia w pełnej zgodzie i poparciu oraz wzajemnej pomocy. Oczywiście nie było to afiszowane ludzie tak starali się to skrywać, czy wiesz że w tamtych czasach chodzi mi o lata 60/70 ale zwłaszcza lata 60. to wsiąść do pociągu i na wiązać kontakt czyli taką znajomość w podruży, był pryszcz, mało tego jeszcze do końca lat 60 to samo można było zrobić w mieście w autobusie czy tramwaju. Dziś wejdź do tramwaju i spytaj się czy tym tramwajem dojedziesz do powiedzmy rynku. W tamtych latach to jeszcze byś nie dokończył zdania a już 3/4 osób udzieliło by ci odpowiedź że nawet konduktor (inaczej biletowy co kasował bilety jak jeszcze dziś w pociągu), nie musiał się wysilać z udzielaniem informacji. A dziś żeby z łaski uzyskać informację to, motorniczy pokaże ci tablice na przestanku, a ludzie jak usłyszą pytanie z dwa trzy razy to z łaski ci udzieli informacji a tu z reguły co trzecia to cie odeśle w przeciwną/złą stronę. Co do atmosfery tamtych lat, to nie ma porównania, byli tak samo złodzieje, bandyci, mordercy, grupy szabrowników co tylko gdzie stał jakiś domek nie zamieszkały i jeszcze nie tknięty, to takie grupy szabrowników (jak dziś grupy złodziei złomu), szabrowali/okradali z wszystkiego.
Samemu na poboczu miast, miasteczek, wsi było strach mieszkać. To co o kradli/o szabrowali na zachodzie Polski sprzedawali w środkowej/centralnej lub wschodniej Polsce. I na odwrót z wschodu przywożono kradzione meble i sprzedawali w np. Wrocławiu. A mimo to ludzie pod względem psychicznym żyło się lepiej popatrzyłeś takiemu w oczy a mu tylko iskierki błyskały, nadając chęć do życia. Ale niestety polityka obojętnie jaka by nie była, potrafi zniszczyć wszystko to co wojna nie zniszczyła, w czasie wojny tracisz wszystko z sekundy na sekundę, i w czasie wojny tracisz dobra materialne i życie, ale ducha nie tyle narodu ile twego osobistego ducha, ducha walki, chęci do życia, to żadna wojna ci tego nie odbierze. Ale polityka tak ona jak kapiąca, zatruta jadem, kropla wody. Powoli systematycznie, będzie odbierała ci wszystko po kolei, a nawet własny naród, przeciw swym spół obywatelom nastawi. Polityka to nie bomba z rzucona na twoje mieszkanie, po takim zdarzeniu, dom możesz postawić nawet ładniejszy wygodniejszy. Polityka opiera się na duchu narodowym, ludzkim, nią odpowiednio manipulując można cały naród pozbawić tego ducha, mało tego można go obrócić przeciw, jemu samemu i jego współobywatelom.
I właśnie tak to zrobiono, że teraz w młodzieży jest w większości przypadków pseudo koleżeństwo. Brak jedności, chęci do życia, tylko kasa, kasa i kasa obojętnie jak, gdzie i komu. byle bym ja był na wierzchu i wtedy liczy się fura, skóra, i komóra. A odezwij się już nawet w pociągu, wsiądziesz do wspólnego przedziału, i spróbuj zagaić rozmowę, ja za to dostałem odpowiedź taką że nie przytoczę tu ale poszedłem poszukać wolnego przedziału, bo mi się odechciało przebywać w śród ludzi.
Dlatego z jednej strony można wam, młodym pozazdrościć młodego wieku, dostępu to rzeczy jakich myśmy nie mieli, ba nawet nie wyobrażali sobie że będą ogólnodostępne. Czytając książki S/F Lema lub innych autorów, czytaliśmy z rozmarzeniem jakie to było by fajne, mieć zegarek elektroniczny czy kalkulator a komputer w domu to się większość pukała w czoło. I co się kazało że wy młodzi macie dostęp do rzeczy, opisywanych w książkach S/F a nawet lepszych bardziej rozwiniętych technologicznie, lecz pozbawiono was, tego pozytywnego ducha narodowego, ducha uświadamiającego nam ludziom że człowiek jest osobnikiem stadnym, i tylko życie w grupie, w zgodzie, w obopólnym wspieraniu siebie na wzajem, nadaje właściwy sens życia, wyzwala pogodę ducha, nawet lepiej bo spokojnie i przyjemnie się śpi, ba mamy radość życia.
A teraz to nauka lub praca, dom, komputer, od czasu do czasu wyjście na jakieś krótkie spotkanie, gdzie fałszywie się poklepuje po plecach i fałszywe słowa padają o wsparciu, poparciu, i życzliwości.