Jest niedziela, 8- my stycznia 2006 roku. Dwójka mężczyzn wraca z wesela. Obaj proszą o zachowanie anonimowości, więc będziemy tylko używali imion – pan Maciej (65 l.) kieruje, zaś obok niego siedzi pan Zbyszek (60 l.). Atmosfera w samochodzie wesoła, pasażer jest jeszcze na „ostrym rauszu”. I istotna sprawa w tej całej historii – ma aparat fotograficzny. I to nawet dobry - OLYMPUS. Używał tego aparatu do wykonywania zdjęć tańczących par, ale tego dnia okaże się, że dzięki niemu wykona jedne z najlepszych fotografii UFO na świecie. Wyruszają w trasę na Terespol, a dokładnie do Międzyrzeca Podlaskiego. Jest około 12.30, kiedy ich granatowy Polonez dojeżdża do tzw. „czarnego punktu”, który nazywa się tak dlatego, gdyż od wielu lat dochodzi akurat w tym miejscu do tragicznych w skutkach wypadków drogowych (ten szczegół może mieć znaczenie). Punkt znajduje się przy drodze międzynarodowej E30; czarny punkt znajduje się 10 km za Siedlcami jadąc w kierunku Terespola na wysokości wsi Zdany i Zbuczyna Poduchownego. Polonez zwalnia widząc tablicę z czarnym krzyżem, ale nagle nad jezdnią w odległości kilkudziesięciu metrów przelatuje coś... dużego, metalowego i błyszczącego! Kierujący samochodem pan Maciej jest przekonany, że jakieś dzieciaki sobie urządziły zabawę polegającą na... rzucaniu gigantyczną miską. W chwilę później gaśnie silnik Poloneza. Jest jednak jeden szczegół, który nie powinien ujść naszej uwadze. Oto za Polonezem jedzie samochód na rosyjskich numerach, osobowy mikrobus. I w tej samej chwili także gaśnie mu silnik! Obaj kierowcy wysiadają z samochodów, podnoszą klapy od silnika i próbują uruchomić auta. W tym czasie pan Zbyszek wychodzi z samochodu. W ręku trzyma aparat – okazja jest znakomita! Oto na bezchmurnym niebie widać smugę kondensacyjną po odrzutowcu. Niewiele się namyślając zaczyna wykonywać zdjęcia, ale nagle dostrzega coś dziwnego powoli przesuwającego się nad polem. Obiekt jest duży, ma ponad dwa metry średnicy i przypomina dwie miski zespawane krawędziami! Jest metalowy – od jego odbicia odbija się słońce. Nie słychać żadnego odgłosu silnika, nie widać też żadnego dymu, ale... zaczyna wiać bardzo silny wiatr! To też istotne, gdyż tak silnego wiatru tego dnia nie było. Pan Zbyszek zaczyna wykonywać fotografie niezidentyfikowanego obiektu. W pewnym momencie UFO zaczyna się wznosić i błyskawicznie odlatuje. W sumie „dwie miski” wykonywały ewolucje wokół aut przez prawie 8 minut! Kiedy obiekt znika – silniki obu aut bez problemu odpalają.
Potraktujcie ten artykuł jako jedynie wstęp do tej sprawy. Mamy przed sobą jeszcze wiele pracy, kompletujemy materiał, ale już teraz możemy powiedzieć rzecz najważniejszą – ta historia wydarzyła się naprawdę!





CAŁY ARTYKUŁ